FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj
Forum forum o hackingu Strona Główna
->
Komunikatory
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Ogłoszenia!
----------------
ogłoszenia i nowości
HACKING
----------------
Hasła itp
Komunikatory
Keyloggery, Sniffery, Spoofery
Pytania
MMORPG - gry i bugi
----------------
Bugi
Spam i reklamy
----------------
REKLAMA!
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
aaa4
Wysłany: Pon 11:38, 13 Sie 2018
Temat postu: as
Tymczasem jednak swiat skurczyl sie do turkoczacego powozu, drewnianej skrzynki na kolanach Denarnauda i przyspieszonego, nerwowego oddechu Gabignauda.
Powoz przechylil sie w lewo. Kola podskakiwaly na korzeniach. W pewnej chwili Denarnaud huknal piescia w deske i krzyknal do woznicy, by skrecil w drozke po prawej.
Tak sie stalo. Niedlugi czas ciagneli waska sciezka miedzy drzewami, zaraz wyjechali na polane. Po drugiej stronie stal inny powoz. Anatol rozpoznal na nim herb Victora Constanta, hrabiego de Tourmaline, zloty rysunek na czarnym tle. Serce mu sie scisnelo, choc przeciez niczego innego sie nie spodziewal. Dwa gniade konie w paradnych uprzezach, ozdobionych piorami, niecierpliwie grzebaly kopytami. Tuz obok stala grupka ciemno odzianych mezczyzn.
Pierwszy wysiadl Denarnaud, za nim Gabignaud, nastepnie Pascal z drewniana skrzynka. Wreszcie Anatol. Nawet z tej odleglosci bez trudu rozpoznal Constanta. A takze mezczyzne o czaszce poznaczonej szkarlatnymi bliznami. Jednego z tych, ktorzy w noc rozruchow w operze napadli go w Passage des Panoramas. Obok stal nizszy czlowiek o pospolitym wygladzie, niebudzacy zaufania zolnierz w archaicznej napoleonskiej pelerynie. On takze wydawal sie znajomy.
Anatol zacisnal zeby. Choc myslal o Constancie od chwili, gdy sie zakochal w Izoldzie, widzieli sie tylko raz: przy okazji pierwszej i jedynej sprzeczki. W styczniu. Zaskoczyl go wlasny gniew. Scisnal piesci. Teraz potrzebowal spokoju i zimnej krwi, nie porywczej zadzy zemsty. Nagle jednak las wydal sie dla nich dwoch za maly. Gole pnie debow zdawaly sie zaciskac krag, zamykac przestrzen nad glowami.
Potknal sie o korzen, o malo nie upadl.
-Spokojnie, Vernier - mruknal Gabignaud.
Anatol wzial sie w garsc. W milczeniu obserwowal, jak Denarnaud podchodzi do Constanta. Za nim podazal Pascal, ze skrzynka na ramieniu, podobna do dzieciecej trumienki.
Sekundanci przywitali sie oficjalnie oszczednym uklonem i przeszli na srodek polany, niedaleko miejsca, gdzie poprzedniego dnia Pascal urzadzi! strzelnice. Odmierzyli krokami stosowna odleglosc, oznaczyli miejsca dla strzelajacych. Pascal wbil w mokra ziemie laske. Czlowiek Constanta zrobil to samo.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by
Sopel
&
Programosy
Regulamin